Darku przyczyna wydaje się łatwa jeśli mówisz, że zauważyłeś "jakieś " mszyce. Jedyne co przychodzi mi na myśl to miodownica żywotnikowa. Masz nieco szczęścia , że nie jest to misecznik, byłoby zdecydowanie gorzej.
Teraz nie wiem jak chcesz zrobić, czy ratować to co masz, czy kupić nowe i z większą świadomością o nie dbać.
Ja bym zrobił tak:
-jeśli tuje na oko wyglądają na takie do uratowania to przede wszystkim wczesną wiosną zrób oprysk preparatem o nazwie
Promanal. Występuje on pod różnymi nazwami, ale generalnie jest substancją oleistą, która powoduje zaklejenie zimujących jaj miodownicy co skutkuje ich śmiercią ( wyklują się i nie mają powietrza ) Preparat trzeba spryskać na roślinę z zewnątrz, ale koniecznie też należy spryskać całą roślinę od góry do dołu wewnątrz każdą gałązkę w taki sposób, że preparat będzie dosłownie ściekał z rośliny. Oprysk robisz wczesną wiosną przy temp. powyżej 12-15 stopni i powtarzasz go trzy razy w odstępie tygodnia dla pewności. To preparat naturalny, gdyż zawiera jedynie substancję oleistą bez chemii. Z założenia wykosisz wszystkie zimujące jaja, a jeśli pojawią się latem jakieś podobne stwory opryskujesz w ogólny sposób preparatem
Fastac 100 EC, Karate Zeon 050 CS i wtedy giną żyjące osobniki. Podczas każdego oprysku nie może padać deszcz.
- jeśłi tuje są brzydkie i nie masz chęci czekać dwa lata aż wyładnieją kup nowe ( stare spal !!! - bo z jaj się wyklują potwory ) i z nowymi już postępuj zgodnie z drugim opryskiem w przypadku wykrycia potworów.
W sumie to gratulacje , że wykryłeś potwory. Z reguły właściciele nie wiedzą i nie widzą szkodników
Sytuacja powtórzyła się rok po roku, gdyż one żerowały, składały jaja i się wylęgały
w kolejnym roku już były młode osobniki.
Dlatego Promanal zabije jaja, a jeśli coś się pojawi to
Karate lub Fastac i powinno być ładnie