Z konieczności w zeszłym roku musiałem wykopać oczko wodne o powierzchni około 180m2. Po roku brzegi jeziorka porosły roślinnością, która nie wiadomo skąd się wzięła, przyczłapały żaby i zaskrońce a woda zaroiła się od różnych drobnych żyjątek. Wiedziałem, że to kwestia tylko czasu aby komary zwąchały fantastyczne dla nich miejsce lęgowe, dlatego w tym roku na wiosnę zakupiłem trochę ryb.
Wszystko fajno, tylko okoliczna czapla już wypatrzyła, ze powstała "nowa karczma" i już dwa razy wpadła na poczęstunek. W desperacji doczytałem na Internecie, że czaple nie lubią swojego towarzystwa, i jak już jedna jest na brzegu, to druga nie przyjdzie. Internet jest pełen dezinformacji, ale moja desperacja była większa niż rozsądek. Kupiłem więc 100%-wielkości plastikową czaplę - ornament ogrodowy. Na zdjęciach wyglądała dokładnie jak ta, co wypatrzyłem na brzegu stawku.
Plastikowego ptaka postawiłem tam, gdzie widziałem czaplę ostatnim razem i czekałem na rezultat.
Z daleka wygląda jak żywy, i za każdym razem jak na niego spojrzę, to serce mi skacze, że czapla wróciła. Ale nie, już nie wróciła. Już dwa tygodnie minęło od ustawienia plastikowej czapli, i jak na razie działa. Widziałem ją dwa razy jak przelatywała, zatoczyła kółeczko o odlatywała na inne pastwiska. Może to jednak prawda, że czaple są terytorialne i nie konkurują nawet z plastikowymi replikami.
Czapla siwa w oczku wodnym
Moderator: Moderatorzy
-
- Stały bywalec
- Posty: 230
- Rejestracja: 02 cze 2021, 18:19
- Imię: Rysiu
- Lokalizacja: Wieś zabita dechami
Czapla siwa w oczku wodnym
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Pozdrawiam,
Rys
Rys
-
- Stały bywalec
- Posty: 230
- Rejestracja: 02 cze 2021, 18:19
- Imię: Rysiu
- Lokalizacja: Wieś zabita dechami
Re: Czapla siwa w oczku wodnym
Troche nowości w sprawie czapli. Po dwóch miesiącach chyba czapla została matką (albo ojcem) bardzo głodnych czaplątek bo zdecydowała się powrócić nad mój staw. Chyba tereny łowne czapli nie są tak wielkie, bo ta żywa zdecydowała wylądować po drugiej stronie stawu naprzeciw tej sztucznej. No to przestawiłem tę sztuczną na nowe miejsce.
Chyba pomogło bo widziałem jak ptaszysko kołuje nad stawem, ale nie zdecydowała się wylądować. Czyli znów był spokój ale tylko przez jakieś dwa tygodnie. Widać czapla wykumała, że ta sztuczna zajęła nowe terytorium więc znów wylądowała po drugiej stronie stawku.
To przelało czarę, bo przecież nie będę stawiał dziesiątek plastikowych czapli dookoła stawu. Czas było wytoczyć ciężkie działa. Kupiłem elektryzator 10kV 1.7J. Na słupki dałem rury kanalizacyjne fi 50mm długości 1 m, drut 2.4mm ocynkowany miałem resztki po płocie.
Pomogło, czapla więcej nie wróciła. Nie wiem, czy dostała strzała czy po prostu miała wcześniejsze złe doświadczenia.
Ale to nie koniec historii. Na początku Września dość mocno popadało i woda w stawie podniosła się o prawie pół metra, na tyle aby słupki pastucha w kilu miejscach znalazły się w wodzie - w jednym miejscu około metra od brzegu. Czapla szybki się zorientowała, że może spacerować wzdłuż brzegu nie narażając się na spotkanie z drutem. Jak tylko to zobaczyłem to kupiłem trochę rur kanalizacyjnych i zbudowałem drugą linię obrony, dalej wysuniętą na brzeg.
I znów pomogło. Widziałem wielokrotnie jak przelatywała nad stawem, ale do zimy czapla już nie wylądowała. Czytałem, że czaple odlatują na zimę, więc na wiosnę zobaczymy, czy znów wróci.
Chyba pomogło bo widziałem jak ptaszysko kołuje nad stawem, ale nie zdecydowała się wylądować. Czyli znów był spokój ale tylko przez jakieś dwa tygodnie. Widać czapla wykumała, że ta sztuczna zajęła nowe terytorium więc znów wylądowała po drugiej stronie stawku.
To przelało czarę, bo przecież nie będę stawiał dziesiątek plastikowych czapli dookoła stawu. Czas było wytoczyć ciężkie działa. Kupiłem elektryzator 10kV 1.7J. Na słupki dałem rury kanalizacyjne fi 50mm długości 1 m, drut 2.4mm ocynkowany miałem resztki po płocie.
Pomogło, czapla więcej nie wróciła. Nie wiem, czy dostała strzała czy po prostu miała wcześniejsze złe doświadczenia.
Ale to nie koniec historii. Na początku Września dość mocno popadało i woda w stawie podniosła się o prawie pół metra, na tyle aby słupki pastucha w kilu miejscach znalazły się w wodzie - w jednym miejscu około metra od brzegu. Czapla szybki się zorientowała, że może spacerować wzdłuż brzegu nie narażając się na spotkanie z drutem. Jak tylko to zobaczyłem to kupiłem trochę rur kanalizacyjnych i zbudowałem drugą linię obrony, dalej wysuniętą na brzeg.
I znów pomogło. Widziałem wielokrotnie jak przelatywała nad stawem, ale do zimy czapla już nie wylądowała. Czytałem, że czaple odlatują na zimę, więc na wiosnę zobaczymy, czy znów wróci.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Pozdrawiam,
Rys
Rys
Re: Czapla siwa w oczku wodnym
Alko T 22 105,1
STIHL FS 260
STIHL FS 55
Stihl MS260
Husgvarna 51
kosiarka Mustang 675
STIHL FS 260
STIHL FS 55
Stihl MS260
Husgvarna 51
kosiarka Mustang 675
-
- Stały bywalec
- Posty: 230
- Rejestracja: 02 cze 2021, 18:19
- Imię: Rysiu
- Lokalizacja: Wieś zabita dechami
Re: Czapla siwa w oczku wodnym
Dzięki za dobre słowa

Ale jak wody przybyło, to lustro podniosło się na około 50 cm poniżej terenu, i atrakcyjność akwenu się widać podniosła. Znów poleciałem do Mrówki po rury kanalizacyjne i ogrodziłem drutem ten mały stawek też.
Nie podłączyłem prądu bo czekałem na zamówiony kabel wysokiego napięcia, którym chciałem się wpiąć pod ogrodzenie dużego stawku. Ale czapla już więcej się nie pojawiła. Mały stawek jest ogrodzony ale nie pod prądem, ale chyba czapla o tym nie wie. Chyba musiało ją jednak dziabnąć kiedyś i wie, że do drutów nie można się zbliżać. Ale na wiosnę może pojawić się inna czapla, która jeszcze nie wie, co to elektryka, więc kiedyś ten kabel wysokiego napięcia wkopie między te dwa stawki..
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Pozdrawiam,
Rys
Rys
-
- Stały bywalec
- Posty: 230
- Rejestracja: 02 cze 2021, 18:19
- Imię: Rysiu
- Lokalizacja: Wieś zabita dechami
Re: Czapla siwa w oczku wodnym
Na zimę musiałem prąd odłączyć i słupki powyciągać, bo woda gruntowa podniosła się tak wysoko (woda występowała na głębokość szpadla), że całą instalacje mi zalało (połowa słupków była całkiem pod wodą). Przyszła wiosna w stawkach zaczęło się coś dziać niedobrego - woda pomętniałą, ryby zrobiły się nerwowe i zaczęły się chować po głębinach. Zacząłem podejrzewać, że nocą jakieś zwierze przychodzi i poluje na ryby.
No to rozłożyłem całą instalację od nowa i podłączyłem pastucha. Dosłownie w ciągu kilku dni sytuacja wróciła do normy. Ryby znów zaczęły pływać przy powierzchni a woda się wyklarowała. Chyba zwierzę, jakiekolwiek by to nie było doznało spotkanie z 10 tysiącami voltów.
Jeśli zaś chodzi o czaple, to już na stałe opuściły to żerowisko, myślę, że głownie za przyczyną dwóch nowych mieszkańców naszej posesji: owczarka podhalańskiego i pudla królewskiego, które prawie cały dzień spędzają na zabawach na dworze.
No to rozłożyłem całą instalację od nowa i podłączyłem pastucha. Dosłownie w ciągu kilku dni sytuacja wróciła do normy. Ryby znów zaczęły pływać przy powierzchni a woda się wyklarowała. Chyba zwierzę, jakiekolwiek by to nie było doznało spotkanie z 10 tysiącami voltów.
Jeśli zaś chodzi o czaple, to już na stałe opuściły to żerowisko, myślę, że głownie za przyczyną dwóch nowych mieszkańców naszej posesji: owczarka podhalańskiego i pudla królewskiego, które prawie cały dzień spędzają na zabawach na dworze.
Pozdrawiam,
Rys
Rys